Delilora
Nowy koń
Offline
Wiadomości: 33
Ave satan! >3
|
|
« Odpowiedz #60 : Grudzień 17, 2012, 19:26:51 » |
|
Drzwi stajni otworzyły się, a wnętrze przeszył mroźny podmuch wiatru. Alice obładowana masą rzeczy wkroczyła do środka z trudem docierając do mego boksu. Zostawiła sprzęt obok niego, a sama rozejrzała się po stajni. Boks, boks, boks, myjka, boks, siano, boks, drzwi, boks... Drzwi? Pociągnęła za klamkę i ujrzała typowe pomieszczenie socjalne. Uśmiechnęła się drwiąco pod nosem i weszła do środka. Przebrała się i w pełni gotowa wróciła do mojego boksu. Z kantarem, uwiązem i smakowitymi przysmakami w kieszeni otworzyła drzwi sprawnie zagradzając mi drogę wyjścia. Założyła mi kantar jednocześnie nagradzając smakołykiem, zapięła go dokładnie, martwiąc się jego nie najlepszym stanem, dopięła uwiąz i wyprowadziła do myjki. Zgrzebłem wyczesała mi sierść od głowy bo zad pozbywając się większych brudów pozostałych po brykaniu na padoku i rozszczepiając sklejoną sierść. Szczotką pozbyła się wszelakiego kurzu po czym zabrała się za me zabłocone, olbrzymie kopyta. Z trudem je unosiła, ale nie poddawała się, a zarazem nie śpieszyła się. Po kilkunastu minutach moja kopytka wyczyszczone były na błysk. Rozczesała mą rozburdaną, krótką grzywę i zaplotła na niej cienkie warkoczyki, które następnie podwinęła dwa razy, związała gumkami i w ten sposób stworzyła perfekcyjne koreczki. Na ogonie spletła z kilku różnych pasm niewielkiego warkocza, który kończył się w połowie całej długości mej kity. Starannie i bez pośpiechu założyła mi owijki na nogi, czaprak, podkład, siodło. Chwilę pomęczyła się z wepchnięciem mi do pyska wędzidła i założenia ogłowia. Chwilę zastanawiała się na użycie ostrzejszego wędzidła niż zwykłego, łamanego z uwagi na moją dzisiejszą upartość, która w stosunku do niej objawiała się bardzo rzadko, ale zrezygnowała. Wiedząc, że jestem istotą ciepłolubną założyła mi jeszcze pół-derkę. Po tych wszystkich zabiegach i otrzymaniu kilku pysznych smakołyków gotowy byłem do wyjścia. Alice podpięła mocniej popręg, dostosowała strzemiona i wyprowadziła przed stajnie kantar z uwiązem zostawiając na wieszaku do tego przeznaczonym. Zadrżała lekko razem ze mną wychodząc z ciepłego pomieszczenia. Odetchnęła głęboko, złapała mocno lewą ręką za przedni łęk siodła jednocześnie przytrzymując przy tym wodze. Lewą nogę włożyła w strzemię. Odbiła się od ziemi prawą ręką dociskając siodło do mojego grzbietu, a lewą się przyciągając i miękko wylądowała na poprawnym miejscu. Wejście na mnie było trudem dla masy ludzi ponieważ byłem dosyć wysoki, a że Alice poszczycić się wzrostem nie może to dla niej było to wyjątkowo trudne, ale jakoś zawsze dawała sobie rade. Głęboko usadowiła się w siodle, złapała poprawnie za wodze, poprawiła pół-derkę i poprowadziła mnie w stronę wygórowanej nad resztą budynków, dużej ujeżdżalni. Nie dostawałem żadnych konkretnych poleceń więc szedłem rozluźniony z głową naturalnie opuszczoną. Stąpałem swobodnie choć dosyć energicznie niezadowolony z mroźnej pogody.
[zt]
|